Pszczelarstwo

Pszczelarstwo

Pszczelarstwo

Mam na działce parę drzew owocowych pośród których mam posadowioną moją mini pasiekę. W tym roku przygotowałem do zimowli dziesięć rodzin. Zima jest taka jaką widać za oknem. Moje doświadczenie podpowiada mi, że wilgotna pogoda z temperaturami oscylującymi koło zera nie sprzyja zimowaniu moich owadów.

Piętnastego listopada był wyjątkowo ciepły dzień i wszystkie rodziny wyszły. Młode pszczoły się oblatywały, a w jednej rodzinie znosiły pyłek (15 listopada, jak bym powiedział o tym mojemu dziadkowi to pewnie by mi kazał zmienić lekarza i recepty). Znaczy matki jeszcze czerwiły. 

Zrobiłem na jesieni wszystko żeby je dobrze do zimy przygotować i teraz tylko trzeba być dobrej myśli i czekać, z pewnym niepokojem w tle, do wiosny. Co roku jest odrabiane to ćwiczenie z nutą nadziei, że będzie dobrze.

Mam na działce parę drzew owocowych pośród których mam posadowioną moją mini pasiekę. W tym roku przygotowałem do zimowli dziesięć rodzin. Zima jest taka jaką widać za oknem. Moje doświadczenie podpowiada mi, że wilgotna pogoda z temperaturami oscylującymi koło zera nie sprzyja zimowaniu moich owadów.

Piętnastego listopada był wyjątkowo ciepły dzień i wszystkie rodziny wyszły. Młode pszczoły się oblatywały, a w jednej rodzinie znosiły pyłek (15 listopada, jak bym powiedział o tym mojemu dziadkowi to pewnie by mi kazał zmienić lekarza i recepty). Znaczy matki jeszcze czerwiły. 

Zrobiłem na jesieni wszystko żeby je dobrze do zimy przygotować i teraz tylko trzeba być dobrej myśli i czekać, z pewnym niepokojem w tle, do wiosny. Co roku jest odrabiane to ćwiczenie z nutą nadziei, że będzie dobrze.

Kochane owady już się obudziły. Z zimowli wyszły mi wszystkie rodziny. Jedna jest wyraźnie słabsza. Ciekawe bo na jesieni była bardzo silna. Profesor Lipiński mówił, że w czasie zimowli są kłopoty z najsilniejszymi rodzinami i z tymi słabymi. I chyba coś w tym jest. 

W tym roku przegotowałem poidło, a tak naprawdę dwa, wcześniej więc po wylocie miały swoja wodę.  Nie było krucjat po wodę do sąsiadów. Dobrze,  ze są wyrozumiali bo w zeszłym roku się zgapiłem i moje owady okupowały doniczki u sąsiadów. 

Matki podjęły czerwienie. Patrząc po ilości pyłku jaki znoszą to wygląda, że rodziny się rozkręcają. Jeszcze minie trochę czasu zanim zacznie się okres kwitnienia i pojawią się wiosenne pożytki. Asekuracyjnie każdej rodzinie włożyłem po porządnej gałce ciasta. Intuicja chyba mnie nie zawiodła bo czterech rodzin biorą to ciasto jak prom kosmiczny paliwo. Systematycznie muszę im je uzupełniać. Jak na razie wygląda to dobrze i nieźle rokuje na dalszy ciąg sezonu. Jak potoczy się to dalej, to tylko górale wiedzą.

 

Kochane owady już się obudziły. Z zimowli wyszły mi wszystkie rodziny. Jedna jest wyraźnie słabsza. Ciekawe bo na jesieni była bardzo silna. Profesor Lipiński mówił, że w czasie zimowli są kłopoty z najsilniejszymi rodzinami i z tymi słabymi. I chyba coś w tym jest. 

W tym roku przegotowałem poidło, a tak naprawdę dwa, wcześniej więc po wylocie miały swoja wodę.  Nie było krucjat po wodę do sąsiadów. Dobrze,  ze są wyrozumiali bo w zeszłym roku się zgapiłem i moje owady okupowały doniczki u sąsiadów. 

Matki podjęły czerwienie. Patrząc po ilości pyłku jaki znoszą to wygląda, że rodziny się rozkręcają. Jeszcze minie trochę czasu zanim zacznie się okres kwitnienia i pojawią się wiosenne pożytki. Asekuracyjnie każdej rodzinie włożyłem po porządnej gałce ciasta. Intuicja chyba mnie nie zawiodła bo czterech rodzin biorą to ciasto jak prom kosmiczny paliwo. Systematycznie muszę im je uzupełniać. Jak na razie wygląda to dobrze i nieźle rokuje na dalszy ciąg sezonu. Jak potoczy się to dalej, to tylko górale wiedzą.

Od ładnych paru lat piekę chleb. Mam swój zakwas który utrzymuje i dokarmiam, bo prawdziwy chleb może być tylko na zakwasie, bez żadnych dodatków i polepszaczy. Do wypieku używam mąki orkiszowej ze względu na swoje specyficzne składniki i właściwości. W zależności od zamówień i potrzeb dodaję różne ziarna. Przez te parę lat empirycznie się przekonałem, że bliscy, którzy korzystają z moich wypieków, a mający skazę glutenową jakoś po moim chlebie nie mają tzw. efektów ubocznych. Warto też pamiętać, że redukcji kwasu fitynowego przez enzymy zakwasu, przekłada się na to, że nasze organizmy mogą wchłonąć więcej mikroelementów znajdujących się w ziarnach orkiszu. Samodzielne pieczenie chleba niestety wymaga dyscypliny, głównie w utrzymaniu przy życiu zakwasu (to coś w rodzaju żywiątka i niestety może zdechnąć 🙁 ), warto o tym pamiętać. W informatyce się mówi, że prawdziwi twardziele nie robią backup’ów, moje doświadczenie podpowiada mi, że warto sobie zrobić kopie ratunkową zakwasu, nie jest to trudne. Fotka obok to dzisiejszy urobek 🙂

Od ładnych paru lat piekę chleb. Mam swój zakwas który utrzymuje i dokarmiam, bo prawdziwy chleb może być tylko na zakwasie, bez żadnych dodatków i polepszaczy. Do wypieku używam mąki orkiszowej ze względu na swoje specyficzne składniki i właściwości. W zależności od zamówień i potrzeb dodaję różne ziarna. Przez te parę lat empirycznie się przekonałem, że bliscy, którzy korzystają z moich wypieków, a mający skazę glutenową jakoś po moim chlebie nie mają tzw. efektów ubocznych. Warto też pamiętać, że redukcji kwasu fitynowego przez enzymy zakwasu, przekłada się na to, że nasze organizmy mogą wchłonąć więcej mikroelementów znajdujących się w ziarnach orkiszu. Samodzielne pieczenie chleba niestety wymaga dyscypliny, głównie w utrzymaniu przy życiu zakwasu (to coś w rodzaju żywiątka i niestety może zdechnąć 🙁 ), warto o tym pamiętać. W informatyce się mówi, że prawdziwi twardziele nie robią backup’ów, moje doświadczenie podpowiada mi, że warto sobie zrobić kopie ratunkową zakwasu, nie jest to trudne. Fotka obok to dzisiejszy urobek 🙂

Od ładnych paru lat piekę chleb. Mam swój zakwas który utrzymuje i dokarmiam, bo prawdziwy chleb może być tylko na zakwasie, bez żadnych dodatków i polepszaczy. Do wypieku używam mąki orkiszowej ze względu na swoje specyficzne składniki i właściwości. W zależności od zamówień i potrzeb dodaję różne ziarna. Przez te parę lat empirycznie się przekonałem, że bliscy, którzy korzystają z moich wypieków, a mający skazę glutenową jakoś po moim chlebie nie mają tzw. efektów ubocznych. 

Warto też pamiętać, że redukcji kwasu fitynowego przez enzymy zakwasu, przekłada się na to, że nasze organizmy mogą wchłonąć więcej mikroelementów znajdujących się w ziarnach orkiszu. Samodzielne pieczenie chleba niestety wymaga dyscypliny, głównie w utrzymaniu przy życiu zakwasu (to coś w rodzaju żywiątka i niestety może zdechnąć 🙁 ), warto o tym pamiętać. W informatyce się mówi, że prawdziwi twardziele nie robią backup’ów, moje doświadczenie podpowiada mi, że warto sobie zrobić kopie ratunkową zakwasu, nie jest to trudne. Fotka obok to dzisiejszy urobek 🙂

Największe bogactwo, to robienie tego co kochasz

Projekt i realizacja: KJ

Kontakt

Projekt i realizacja: KJ

Scroll to Top